LIRENE STOP CELLULIT + MASAŻER Z ROSSMANNA = KONIEC PROBLEMÓW?


Wakacje dobiegają końca, okazji na latanie w krótkich spodenkach coraz mniej, a na plażowanie też już nie widzę szans.. Niestety muszę stwierdzić, że nie udało mi się pozbyć cellulitu do wakacji, do końca wakacji też nie.. 

Nie odczuwam porażki bo wiem, że się nie starałam. Spośród wszystkich założeń udało mi się regularnie balsamować i wykonywać masaż (chociaż zbyt krótki). Nie ruszałam się tyle ile powinnam, nie pilnowałam diety i nie piłam 2 litrów dziennie. Jestem leniem. 

Ostatnio używałam dwóch kosmetyków Lirene z linii Stop Cellulit i o nich chciałabym powiedzieć dzisiaj parę słów.

Antycellulitowe serum ujędrniające na noc


Konsystencja i zapach



Serum ma kremową konsystencję i lekko pomarańczowy kolor. Bardzo dobrze się rozprowadza i nie wchłania się zbyt szybko dając szansę na porządne wmasowanie go w skórę. Nie pozostawia lepiącej się warstwy. Zapach typowy dla antycellulitów, cytrusowy, lekko chemiczny.

Działanie na moją skórę

Zacznę może od tego, że serum na noc stosowałam raczej na dzień. Co zauważyłam po ponad 1,5 miesiącu stosowania? Moja skóra na udach i pupie zdecydowanie się wygładziła i ujędrniła. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do jej lepszego wyglądu, że mogę zapomnieć o kremie do twarzy, pod oczy.. ale coś ujędrniającego wsmaruję zawsze. Dziwne bo kiedyś miałam spory problem z regularnością stosowania tego typu produktów. Ale wracając do serum.. Te 86% redukcji cellulitu u mnie nie wystąpiło. Szczerze mówiąc nie zauważyłam żeby cokolwiek się zmieniło w tej kwestii. No ale nie od dzisiaj wiadomo, że samym kremem niewiele możemy zdziałać. Wydajność kremu na bardzo dobrym poziomie. 

Niemniej jednak serum polubiłam i pewnie kiedyś do niego wrócę. Jak narazie jestem najbardziej zadowolona z pomarańczowego Eveline, ale efekt chłodzący na jesienne wieczory to nie dla mnie. 


Antycellulitowy peeling myjący



Konsystencja i zapach



Peeling ma postać żelu z dość dużymi drobinkami. Pachnie podobnie jak jego kolega - chemicznymi cytrusami. Całkiem dobrze się pieni.

Działanie na moją skórę

Peeling jest ostatnio moim ulubieńcem. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię czuć, że ścieram (dosłownie) martwy naskórek z siebie. Drobinki są duże i dość ostre, zanurzone w żelowej konsystencji, która dobrze się pieni zwiększając dzięki temu wygodę użycia produktu. Wygładza i zmiękcza moją skórę. Używam go raz w tygodniu i uważam, że wydajność jest dosyć słaba. Ale na kilka miesięcy starczy;) Największym minusem tego produktu jest jego opakowanie. Otwór przez który wydostaje się peeling jest zbyt mały i drobinki lubią się w nim zapychać. Niestety zakończyło się to u mnie rozcięciem opakowania. Wiem, że część z Was też się na to skarżyło więc apeluję do Lirene o zmianę tubki.



Chciałabym pokazać Wam moje narzędzie tortur, którego używam zawsze przed nałożeniem kremu antycellulitowego. Dlaczego tortur? Bo masaż wykonany z jego pomocą naprawdę boli i pozostawia zaczerwienioną skórę. Można także narobić sobie siniaków;) Rączka plastikowa, wygląda trochę niepewnie ale jeszcze się trzyma. Rolki zrobione są z czegoś pomiędzy plastikiem a twardą gumą.
Masażer zakupiony w Rossmannie.

A jak to wygląda u Was?
Po sezonie letnim antycellulity idą na bok?

25 komentarzy:

  1. Ja rownież byłam mało systematyczna w wakacje,więc efektów nie ma żadnych,ale nic straconego jeszcze:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Peeling uwielbiam:)
    W MOC sprawczą kosmetyków nie wierzę, traktuję je jako wspomagacze przez okrągły rok. Najczęściej w użyciu mam peelingi i wszelkie mazidła do biustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie od około 2 tygodni używam balsamu z Tołpy dwa razy dziennie i do tego masaże i pomału zaczynam widzieć różnicę :) A masażer mam taki sam, ale został w domu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaczynam niedługo walkę :D
    Zamierzam kupić masażer i produkty nivea anty cellulitowe ( nie pamiętam jak to się nazywa konkretnie :P ) . Do tego dieta, ćwiczenia i dużo wody :D
    Mam nadzieję, że mi się uda ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mój przypadek z piciem wody lub czegokolwiek innego nie jest odosobniony.
      Ja czasem wypiję tylko szklankę dziennie.
      I to jest silniejsze ode mnie ; /

      Usuń
  5. A ja jeden z masażerów z Rosmanna właśnie złamałam podczas takiego energicznego masażu :(

    OdpowiedzUsuń
  6. ja w sumie nie używam. :) miałam jakiś czas temu serum antycell. z eveline, teraz kończę biedronkowe. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam już drugi ten masażer bo pierwszy mi się połamał tak masowałam :D ogólnie bardzo go lubię bo jakoś dobrze mi się nim jeździ po udach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam napady walki z cellulitem, kiedy regularnie wsmarowuję w siebie serum Eveline, ale średnio po 3 tygodniach systemtyczność u mnie legnie w gruzach... Masażer kupiłam, ale też użyłam tylko kilka razy. Nadzieję pokładam w ćwiczeniach ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. wlasnie nie wiem jak, bo na komputerze norlanie zdjecie obkrecone a tu jak na zlosc dodaje sie na bok ;l tyle kombinowalam i nic, az sie wkurzylam i zrezygnowalam z dalszego starania :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja też nie pozbyłam się tego dziadostwa z ud, ale wiadomo że nie jest lekko się go pozbyć :/ a kremy staram się stosować cały rok, nie tylko w wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie w sumie by się przydała taka kuracja,bo mój cellulitis woła o POMOC:p

    OdpowiedzUsuń
  13. moja walka wciąż trwa i mam parę specyfików do przetestowania więc myślę, że pora już się szykować na przyszłe wakacje :) właśnie przygotowywuje post na ten temat u siebie :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. ja tam nie wierzę w te specyfiki na cellulit. Używam zwyczajnego kremu z biedronki który nie wchłania się dość szybko przez co mogę spokojnie masować nóżki bańką chińską, która jest namber łan jeśli chodzi o walkę z cellulitem:D:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam ochotę wypróbować ten peeling :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mam ten peeling i również jestem z niego zadowolona - ładnie skórę oczyszcza i pozostawia gładką. Co do wydajności to mam podobne zdanie ale mimo to bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  18. tez mam ochote na jakis masarzer do celulitu ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. muszę kupić ten peeling, ale słyszałam o jakimś pomarańczowym chyba z Eveline, muszę w końcu zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja dopiero teraz się wciągnęłam porządnie w balsamowanie ciała. Co prawda lubię balsamy/żele, które szybciej się wchłaniają, męczy mnie długie rozsmarowywanie specyfiku na skórze;( Ale z pewnością nie odstawiam ich po lecie na bok. Dbam o ciało, bym w przyszłym roku jeszcze bardziej pewna siebie mogła wskoczyć w bikini;)
    P.S., pewnie widziałaś, że Mrs. Potter's wybrali Cię na FB do testów? Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten peeling wygląda ciekawie lubię mocne zdzieraki;) A jeśli chodzi o serum czy balsam ja jestem wierna Eveline serii 3D :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja stawiam na masaż szczotką z naturalnego włosia, na kofeinowy peeling DIY i na przysiadowe wyzwania, lato tuż tuż... ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:)

Odpowiedzi na Wasze pytania zamieszczam u siebie na blogu.
Proszę o nie umieszczanie w komentarzach linków do blogów i rozdań - takie wpisy będą przeze mnie usuwane.